Wpisy archiwalne w kategorii
maraton mtb
Dystans całkowity: | 1279.64 km (w terenie 1085.50 km; 84.83%) |
Czas w ruchu: | 84:46 |
Średnia prędkość: | 15.10 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.00 km/h |
Suma podjazdów: | 9997 m |
Maks. tętno maksymalne: | 198 (107 %) |
Maks. tętno średnie: | 180 (97 %) |
Suma kalorii: | 85117 kcal |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 51.19 km i 3h 23m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 18 września 2011
Kategoria maraton mtb
ŚLR-Kielce,finał,podsumowanie sezonu
Wyniki czasówki:
czas w kat.-1h56sek.41set.
miejsce w kat.20/36
miejsce open w kat.Fan-104/162
Generalka:
miejsce w kat.Fan,M-I
13/36
Na początek trochę o czasówce,sama jazda udana,widać że treningi zimą na trenażerze bardzo poprawiły moje możliwości co do jazdy pod górę,pamiętam że w roku ubiegłym na niektóre górki to wchodziłem z "buta" a tu udało się wjechać,prawda jest taka że nie była to dynamika "rakiety";) ale zawsze to poprawa.Sama czasówka jak to na ŚLR przystało łatwa nie była,nie brakowało niczego co w MTB jest potrzebne,strome i długie podjazdy,jak i szybkie i techniczne zjazdy.Sam wyścig bardzo udany,a zajęcie w generalce 13 miejsca to też duża satysfakcja,biorąc pod uwagę ilość osób startujących na krótszym dystansie Fan.Oczywiście na przyszły sezon będę się również przygotowywał tak aby być jeszcze lepszym,no...tak sobie zakładam.
Podsumowując,trenażer to rewelacyjna maszyna do treningów w zimie i budowania bazy,a te treningi dały naprawdę dużo,nawet teraz na koniec sezonu nie czuje się totalnie zajechany jak w tamtym roku.Wiem co mam dołożyć i czego więcej ćwiczyć.
czas w kat.-1h56sek.41set.
miejsce w kat.20/36
miejsce open w kat.Fan-104/162
Generalka:
miejsce w kat.Fan,M-I
13/36
Na początek trochę o czasówce,sama jazda udana,widać że treningi zimą na trenażerze bardzo poprawiły moje możliwości co do jazdy pod górę,pamiętam że w roku ubiegłym na niektóre górki to wchodziłem z "buta" a tu udało się wjechać,prawda jest taka że nie była to dynamika "rakiety";) ale zawsze to poprawa.Sama czasówka jak to na ŚLR przystało łatwa nie była,nie brakowało niczego co w MTB jest potrzebne,strome i długie podjazdy,jak i szybkie i techniczne zjazdy.Sam wyścig bardzo udany,a zajęcie w generalce 13 miejsca to też duża satysfakcja,biorąc pod uwagę ilość osób startujących na krótszym dystansie Fan.Oczywiście na przyszły sezon będę się również przygotowywał tak aby być jeszcze lepszym,no...tak sobie zakładam.
Podsumowując,trenażer to rewelacyjna maszyna do treningów w zimie i budowania bazy,a te treningi dały naprawdę dużo,nawet teraz na koniec sezonu nie czuje się totalnie zajechany jak w tamtym roku.Wiem co mam dołożyć i czego więcej ćwiczyć.
- DST 29.50km
- Teren 29.50km
- Czas 01:56
- VAVG 15.26km/h
- VMAX 42.28km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 2600kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 września 2011
Kategoria maraton mtb
ŚLR Bieliny
Czas jazdy:3 h 13 min
Miejsce w kat.23/33
Miejsce open.116/169
Bieliny przedostatni maraton na ŚLR.Maraton całkiem udany,choć...Jest takie jedno choć,można by powiedzieć że się tłumaczę,no ale po kolei,pod względem przygotowania fizycznego,nie mam nic sobie do zarzucenia,wypracowane godziny w zimie naprawdę pomogły,treningi na szosie dopełniły całości,niestety przez moją oszczędność,ha albo może głupotę nie zmieniłem napędu,efekt...przeskakujący i spadający łańcuch między kasetę a koło,dało efekt taki że straciłem dużo.Kilka razy musiałem zejść z roweru zakładać łańcuch,a na podjazdach jechać na twardszych przełożeniach,na efekt takiej jazdy nie trzeba było długo czekać,zakwaszałem się strasznie,do tego doszły skurcze,masakra!Na 30 km pierwszy raz na maratonie chciałem się wycofać,jazda taka nie miała sensu,a do tego jak zakładałem łańcuch widziałem ile osób mnie wyprzedza,zacząłem kręcić linką przy manetce,co przyniosło skutek taki że dało się jechać,to dało mi trochę skrzydeł,goniłem czas jak tylko mogłem,oczywiście delikatnie traktując napęd,no i jakoś poszło.
Sam maraton w Bielinach to poprostu rewelacja,a końcówka to już mistrzostwo,szybkie zjazdu po wąskich ścieżkach,naprawdę dawało dużo frajdy,wyjazd naprawdę udany,gdyby nie awaria...Ale cóż to jest MTB,trzeba wszystko przewidzieć i nie liczyć na przypadek,oczywiści szczęści oprócz przygotowania fizycznego oraz sprzętu też jest potrzebne.Teraz już zostały tylko Kielce.
Miejsce w kat.23/33
Miejsce open.116/169
Bieliny przedostatni maraton na ŚLR.Maraton całkiem udany,choć...Jest takie jedno choć,można by powiedzieć że się tłumaczę,no ale po kolei,pod względem przygotowania fizycznego,nie mam nic sobie do zarzucenia,wypracowane godziny w zimie naprawdę pomogły,treningi na szosie dopełniły całości,niestety przez moją oszczędność,ha albo może głupotę nie zmieniłem napędu,efekt...przeskakujący i spadający łańcuch między kasetę a koło,dało efekt taki że straciłem dużo.Kilka razy musiałem zejść z roweru zakładać łańcuch,a na podjazdach jechać na twardszych przełożeniach,na efekt takiej jazdy nie trzeba było długo czekać,zakwaszałem się strasznie,do tego doszły skurcze,masakra!Na 30 km pierwszy raz na maratonie chciałem się wycofać,jazda taka nie miała sensu,a do tego jak zakładałem łańcuch widziałem ile osób mnie wyprzedza,zacząłem kręcić linką przy manetce,co przyniosło skutek taki że dało się jechać,to dało mi trochę skrzydeł,goniłem czas jak tylko mogłem,oczywiście delikatnie traktując napęd,no i jakoś poszło.
Sam maraton w Bielinach to poprostu rewelacja,a końcówka to już mistrzostwo,szybkie zjazdu po wąskich ścieżkach,naprawdę dawało dużo frajdy,wyjazd naprawdę udany,gdyby nie awaria...Ale cóż to jest MTB,trzeba wszystko przewidzieć i nie liczyć na przypadek,oczywiści szczęści oprócz przygotowania fizycznego oraz sprzętu też jest potrzebne.Teraz już zostały tylko Kielce.
- DST 46.75km
- Teren 36.00km
- Czas 03:13
- VAVG 14.53km/h
- VMAX 50.73km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 189 (102%)
- HRavg 176 ( 95%)
- Kalorie 3390kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 sierpnia 2011
Kategoria maraton mtb
Maraton Suchedniuów 2011
Suchedniów 2011
czas jazdy:3h18min.42sek
Dystans Fan:31/43
Klasyfikacja open,na Fanie:122/180
Maraton w Suchedniowie miał być raczej szybki i niewymagający...Cóż było dokładnie odwrotnie,wielkich i sztywnych podjazdów nie było,natomiast były długie podjazdy,do tego łąki na których czułem się jak w piekarniku,no i do tego oczywiście nie zabrakło błota,wprawdzie jak na Świętokrzyską to było tego niewiele,założona opona NN na przód poprostu spisała się rewelacyjnie,prowadziła rower jak po sznurku.Jazda na tym maratonie strasznie mnie wymęczyła i tak naprawdę to trochę nie wiem czemu,dopadały mnie skurcze nóg,co ostatnio mi się nie zdarzało,a na dodatek,a może na szczęście na finiszu na ostatnich 200m złapałem kapcia.
czas jazdy:3h18min.42sek
Dystans Fan:31/43
Klasyfikacja open,na Fanie:122/180
Maraton w Suchedniowie miał być raczej szybki i niewymagający...Cóż było dokładnie odwrotnie,wielkich i sztywnych podjazdów nie było,natomiast były długie podjazdy,do tego łąki na których czułem się jak w piekarniku,no i do tego oczywiście nie zabrakło błota,wprawdzie jak na Świętokrzyską to było tego niewiele,założona opona NN na przód poprostu spisała się rewelacyjnie,prowadziła rower jak po sznurku.Jazda na tym maratonie strasznie mnie wymęczyła i tak naprawdę to trochę nie wiem czemu,dopadały mnie skurcze nóg,co ostatnio mi się nie zdarzało,a na dodatek,a może na szczęście na finiszu na ostatnich 200m złapałem kapcia.
- DST 52.00km
- Teren 42.00km
- Czas 03:18
- VAVG 15.76km/h
- VMAX 49.78km/h
- Temperatura 28.0°C
- HRmax 188 (102%)
- HRavg 172 ( 93%)
- Kalorie 3380kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 lipca 2011
Kategoria maraton mtb
ŚLR Pinczów 2011
Czas jazdy:2h 26 min.
Miejsce open,Fan:59/130
Miejsce w kategorii:9/23
Maraton w Pinczowie potraktowany raczej jako porządny trening,poprzedzający dzień przed maratonem w pracy,nocka ciężko przepracowana.
Po dojechaniu na miejsce maratonu,najchętniej poszedłbym spać,no ale jak się powiedziało A to i trzeba powiedzieć B...
Sam maraton płaski,choć wcale nie łatwy,jazda po podmokłych łąkach,a właściwie bagnach nieźle dało w kość.Do tego pogoda,bez deszczu i zimna,ale za to było strasznie wilgotno,czułem się jakbym jechał w wielkiej saunie parowej.Jechało mi się dobrze,jazda nie sprawiała mi kłopotów,wszystko na dobrej prędkości.
Maraton uważam za udany,start o czasie zorganizowany bez niespodzianek:)
Miejsce open,Fan:59/130
Miejsce w kategorii:9/23
Maraton w Pinczowie potraktowany raczej jako porządny trening,poprzedzający dzień przed maratonem w pracy,nocka ciężko przepracowana.
Po dojechaniu na miejsce maratonu,najchętniej poszedłbym spać,no ale jak się powiedziało A to i trzeba powiedzieć B...
Sam maraton płaski,choć wcale nie łatwy,jazda po podmokłych łąkach,a właściwie bagnach nieźle dało w kość.Do tego pogoda,bez deszczu i zimna,ale za to było strasznie wilgotno,czułem się jakbym jechał w wielkiej saunie parowej.Jechało mi się dobrze,jazda nie sprawiała mi kłopotów,wszystko na dobrej prędkości.
Maraton uważam za udany,start o czasie zorganizowany bez niespodzianek:)
- DST 46.97km
- Teren 40.00km
- Czas 02:26
- VAVG 19.30km/h
- VMAX 57.43km/h
- Temperatura 28.0°C
- HRmax 185 (100%)
- HRavg 173 ( 94%)
- Kalorie 2565kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 czerwca 2011
Kategoria maraton mtb
Galiński MTB Maraton
Wyniki:
czas przejazdu:2h39min.
klasyfikacja open:312/434
klasyfikacja m2 30-40 lat:38/62
W niedziele zdecydowałem się na maraton u Galińskiego i...byłem strasznie zaskoczony organizacją,oczywiście na plus.Rejestracja przebiegła ekspresowo,choć ilość zawodników trochę zaskoczyła orga,było lekkie opóźnienie zawodów,z 10 na 10.30 i jakby liczyć zmoki to ja bym tylko to wymienił,reszta wręcz idealna,trasa maratonu bardzo fajna,interwałowe podjazdy i bardzo techniczne zjazdy,upierdliwe były tylko muldy na trasie które strasznie wybijały z rytmu,trasa przebiegała praktycznie tylko w terenie,bardzo krótkie odcinki asfaltu które pojawiły się na trasie to przejazd na drugą stronę lasu i finisz do mety.Bufety na tresie rewelacyjnie przygotowane,wodę można było dostać w butelkach,a nie w plastikowych kubeczkach które zgniatały się jak tylko wzięło się do ręki,a cały płyn się wylewał.A co do obsługi na mecie to kosmos,byłem już na paru maratonach ale z czymś takim się nie spotkałem,jedzenie na maksa,oczywiście makaron którego dostałeś tyle ile można było zjeść,a do tego,izotoniki,ciastka,ciasteczka pod różnymi postaciami,banany,grejfruty,pomarańcze i wszycho na maksa:)A no właśnie wyniki,lista z wynikami była na bieżąco aktualizowana,jak skończyło się wyścig za chwilę była wywieszana lista.
Dla mnie maraton bardzo udany,choć pełnej satysfakcji z wyniku nie ma,mogę trochę zgonić to na moją pracę,gdzie w ostatnim tygodniu dostałem mocno popalić,do tego treningi,obowiązki rodzinne,brak porządnego wypoczynku złożyło się na taki a nie inny wynik,ale cóż i tak nie ma tragedii;)
Maraton u Galińskiego rewelka,chętnie jeszcze się pojawię u niego:)
czas przejazdu:2h39min.
klasyfikacja open:312/434
klasyfikacja m2 30-40 lat:38/62
W niedziele zdecydowałem się na maraton u Galińskiego i...byłem strasznie zaskoczony organizacją,oczywiście na plus.Rejestracja przebiegła ekspresowo,choć ilość zawodników trochę zaskoczyła orga,było lekkie opóźnienie zawodów,z 10 na 10.30 i jakby liczyć zmoki to ja bym tylko to wymienił,reszta wręcz idealna,trasa maratonu bardzo fajna,interwałowe podjazdy i bardzo techniczne zjazdy,upierdliwe były tylko muldy na trasie które strasznie wybijały z rytmu,trasa przebiegała praktycznie tylko w terenie,bardzo krótkie odcinki asfaltu które pojawiły się na trasie to przejazd na drugą stronę lasu i finisz do mety.Bufety na tresie rewelacyjnie przygotowane,wodę można było dostać w butelkach,a nie w plastikowych kubeczkach które zgniatały się jak tylko wzięło się do ręki,a cały płyn się wylewał.A co do obsługi na mecie to kosmos,byłem już na paru maratonach ale z czymś takim się nie spotkałem,jedzenie na maksa,oczywiście makaron którego dostałeś tyle ile można było zjeść,a do tego,izotoniki,ciastka,ciasteczka pod różnymi postaciami,banany,grejfruty,pomarańcze i wszycho na maksa:)A no właśnie wyniki,lista z wynikami była na bieżąco aktualizowana,jak skończyło się wyścig za chwilę była wywieszana lista.
Dla mnie maraton bardzo udany,choć pełnej satysfakcji z wyniku nie ma,mogę trochę zgonić to na moją pracę,gdzie w ostatnim tygodniu dostałem mocno popalić,do tego treningi,obowiązki rodzinne,brak porządnego wypoczynku złożyło się na taki a nie inny wynik,ale cóż i tak nie ma tragedii;)
Maraton u Galińskiego rewelka,chętnie jeszcze się pojawię u niego:)
- DST 39.78km
- Teren 38.00km
- Czas 02:39
- VAVG 15.01km/h
- VMAX 41.89km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 185 (100%)
- HRavg 174 ( 94%)
- Kalorie 2820kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 maja 2011
Kategoria maraton mtb
Maraton Nowiny 2011
Dystans Fan:39 km.
Miejsce w kat. masters 1;25/45
Miejsce w kat. open.:118/183
Czas 3 h 29 min.
Maraton w Nowinach zapowiadał się znakomicie,od samego rana piękna pogoda,czyste niebo,szykował się słoneczny i ciepły dzień(nareszcie ciepło).Na miejsce dojechaliśmy bez przeszkód i niespodzianek(zerwane paski alternatora itp.:))Zgłoszenie i oczekiwanie na start,cały team liczył że wszyscy wystartują o czasie ale...ŚLR już zaczyna być standardem opóźnianie startu,cóż może tak musi być,trudno.Słońce dawało całkiem nieźle i zapowiadało że będzie jeszcze cieplej i było;)
Około 11:40 wystartowaliśmy,już na pierwszym podjeździe się zaczęło,wszyscy chcieli być pierwsi,było wąsko więc była jedna wielka katastrofa,myślałem że zakończę maraton zanim się dobrze zaczął,jeden z zawodników przewrócił się na mnie wpadając z kierownicą w moje tylne koło,już widziałem połamane szprychy na szczęście do tego nie doszło,trzeba było się podnieść i do przodu.
Big Mazi zagwarantował piękny maraton,podjazdów było tyle że końca nie było widać,piękna sprawa do porządnego upodlenia się,liczyłem na ukończenie maratonu w czasie trzech godzin,lecz ostatnie osiem kilometrów to już maraton pieszy:) choć nie ja jeden deptałem,pocieszające było to że szybciej podchodziłem od innych:)W trakcie zjazdów zaliczyłem dwie gleby,jedną na zjeździe przy jaskini,wszystko bez większych strat na ciele i sprzęcie:)
Sam maraton uważam za dość udany,lekka progresja w porównaniu do ubiegłego roku jest,więcej już wieżdżam niż wchodziłem,lecz chciało by się jeszcze lepiej,cóż to dopiero drugi sezon startów w maratonach górskich,będzie lepiej...
Podsumowanie maratonu,był ciężki i wyczerpujący,i o to w końcu chodzi w MTB.
Miejsce w kat. masters 1;25/45
Miejsce w kat. open.:118/183
Czas 3 h 29 min.
Maraton w Nowinach zapowiadał się znakomicie,od samego rana piękna pogoda,czyste niebo,szykował się słoneczny i ciepły dzień(nareszcie ciepło).Na miejsce dojechaliśmy bez przeszkód i niespodzianek(zerwane paski alternatora itp.:))Zgłoszenie i oczekiwanie na start,cały team liczył że wszyscy wystartują o czasie ale...ŚLR już zaczyna być standardem opóźnianie startu,cóż może tak musi być,trudno.Słońce dawało całkiem nieźle i zapowiadało że będzie jeszcze cieplej i było;)
Około 11:40 wystartowaliśmy,już na pierwszym podjeździe się zaczęło,wszyscy chcieli być pierwsi,było wąsko więc była jedna wielka katastrofa,myślałem że zakończę maraton zanim się dobrze zaczął,jeden z zawodników przewrócił się na mnie wpadając z kierownicą w moje tylne koło,już widziałem połamane szprychy na szczęście do tego nie doszło,trzeba było się podnieść i do przodu.
Big Mazi zagwarantował piękny maraton,podjazdów było tyle że końca nie było widać,piękna sprawa do porządnego upodlenia się,liczyłem na ukończenie maratonu w czasie trzech godzin,lecz ostatnie osiem kilometrów to już maraton pieszy:) choć nie ja jeden deptałem,pocieszające było to że szybciej podchodziłem od innych:)W trakcie zjazdów zaliczyłem dwie gleby,jedną na zjeździe przy jaskini,wszystko bez większych strat na ciele i sprzęcie:)
Sam maraton uważam za dość udany,lekka progresja w porównaniu do ubiegłego roku jest,więcej już wieżdżam niż wchodziłem,lecz chciało by się jeszcze lepiej,cóż to dopiero drugi sezon startów w maratonach górskich,będzie lepiej...
Podsumowanie maratonu,był ciężki i wyczerpujący,i o to w końcu chodzi w MTB.
- DST 39.00km
- Teren 30.00km
- Czas 03:29
- VAVG 11.20km/h
- VMAX 46.73km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 190 (103%)
- HRavg 172 ( 93%)
- Kalorie 3527kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 maja 2011
Kategoria maraton mtb
ŚLR Sandomierz 2011
Maraton w Sandomierzu szybki i płaski jak na ŚLR:)
No ale wszystko od początku,pobudka czwarta rano,wyjazd o piątej,po drodze jeszcze zabranie dwóch,właściwie dwoje członków teamu i w drogę.Wyjeżdżając z Łodzi pogoda była idealna,piękne słońce,czyste niebo,pogoda wyśmienita na maraton.W Piotrkowie zbiórka reszty drużyny pakowanie rowerów do furgonu i jazda.Podążając w stronę Kielc,widzieliśmy w oddali zbierające się chmury,ale był jeszcze spokój,przecież nie zmieni się tak diametralnie pogoda z pięknego wiosennego poranka na jesienny deszcz,a tu jednak...Dojeżdżając do Sandomierza padał deszcz i wiał silny wiatr,temperatura spadła do 4-5 stopni,rewelka.
Obiecując sobie po Daleszycach że czas zmienić dystans na mniejszy,jeszcze przed wyjazdem się łamałem,miałem ochotę jednak pojechać po długiej trasie,tyle że wysiadając z auta w Sandomierzu już nie miałem takich wątpliwości,pogoda wszystko załatwiła.
Poszedłem do biura zawodów i zgłosiłem się na krótki dystans,czułem się jakbym zdradzał sam siebie,tamten sezon tylko dystanse długie było to coś niesamowite,walka właściwie sam z sobą(większość zawodów kończyła się na końcu stawki)był ból,złość i ambicja ukończenia wyścigu,i to wszystko zostało zrealizowane,a teraz...cóż będzie coś innego.
Start maratonu o godzinie 11,przed startem krótka rozgrzewka,ustawienie się w sektorze niestety prawie na końcu,będzie się trzeba przepychać do przodu,o jedenastej start i ruszyliśmy,wiedziałem że na tym dystansie nie ma co się oszczędzać tylko trzeba cisnąć ile mocy w nogach,czułem się bardzo dobrze mocno naciskałem na pedały,pod pierwszy podjazd nawet nie zredukowałem biegu,na 6 km. widzę szybki zjazd po asfalcie szybko osiągam prędkość 60 km/h i w tym momencie czuję że z rowerem dzieje się coś złego,kierownica wpada w takie wibrację że na zakręcie prawie wypadam z drogi,panika,duża prędkość asfalt to nie jest dobre połączenie,myślę spokojnie tylko to cię uratuje z niechybnym spotkaniem się z asfaltem i długą rehabilitacją,powoli zatrzymuje rower,pierwsza myśl,pękła rama krótkie oględziny i nic,poluzowało się koło i co też wszystko ok. może opona,nie to też nie to,ryzykuje wsiadam na rower,widzę jak ze czterdzieści osób mnie mija,nagle za moimi plecami kraksa,ludzie lecą do rowu normalnie masakra,na szczęście jest na miejscu ratownik,widać org. spodziewał się że w tym miejscu może być nieciekawie.Widząc że jest pomoc,wsiadam na rower i próbuje gonić to co straciłem,lecz cały obaw co było przyczyną takiego zachowania roweru,myślę cóż co ma być to będzie.Gonie ile tylko mam pary w nogach,podczepiam się na koło i do przodu,dojeżdżam do zjazdu w dół po trawie naciskam na pedały,jak ma coś się stać z rowerem to niech to będzie teraz,lądowanie na trawie nie powinno być bolesne:)Okazało się że nic się nie wydarzyło,późniejsze zjazdy po asfalcie też wszystko dobrze.Jak dobrze to dobrze,na gdzieś 30 km. wsiadłem na koło uczestnikowi z nr.423 i tak z nim dojechałem do mety,a właściwie to mnie dowiózł,ponieważ nie mogłem dać mu dobrej zmiany,gdyż pogoń za straconą pozycją mnie wykończyła i jak wyszedłem na prowadzenie to zaraz tempo spadało.
Decyzja o przejściu na dystans FAN była jednak dobra,fajna zabawa w ściganie rywalizacja z zawodnikami przez cały czas wyścigu,daje naprawdę satysfakcję.
Czas jazdy bardzo nieoficjalny licznik przestał mi działać po tym jak zsuną się magnes,a pulsometr włączyłem już po starcie i wyłączyłem z opóźnieniem na mecie.
Wyniki uzupełnię jak będą dostępne na stronie maratonu
No ale wszystko od początku,pobudka czwarta rano,wyjazd o piątej,po drodze jeszcze zabranie dwóch,właściwie dwoje członków teamu i w drogę.Wyjeżdżając z Łodzi pogoda była idealna,piękne słońce,czyste niebo,pogoda wyśmienita na maraton.W Piotrkowie zbiórka reszty drużyny pakowanie rowerów do furgonu i jazda.Podążając w stronę Kielc,widzieliśmy w oddali zbierające się chmury,ale był jeszcze spokój,przecież nie zmieni się tak diametralnie pogoda z pięknego wiosennego poranka na jesienny deszcz,a tu jednak...Dojeżdżając do Sandomierza padał deszcz i wiał silny wiatr,temperatura spadła do 4-5 stopni,rewelka.
Obiecując sobie po Daleszycach że czas zmienić dystans na mniejszy,jeszcze przed wyjazdem się łamałem,miałem ochotę jednak pojechać po długiej trasie,tyle że wysiadając z auta w Sandomierzu już nie miałem takich wątpliwości,pogoda wszystko załatwiła.
Poszedłem do biura zawodów i zgłosiłem się na krótki dystans,czułem się jakbym zdradzał sam siebie,tamten sezon tylko dystanse długie było to coś niesamowite,walka właściwie sam z sobą(większość zawodów kończyła się na końcu stawki)był ból,złość i ambicja ukończenia wyścigu,i to wszystko zostało zrealizowane,a teraz...cóż będzie coś innego.
Start maratonu o godzinie 11,przed startem krótka rozgrzewka,ustawienie się w sektorze niestety prawie na końcu,będzie się trzeba przepychać do przodu,o jedenastej start i ruszyliśmy,wiedziałem że na tym dystansie nie ma co się oszczędzać tylko trzeba cisnąć ile mocy w nogach,czułem się bardzo dobrze mocno naciskałem na pedały,pod pierwszy podjazd nawet nie zredukowałem biegu,na 6 km. widzę szybki zjazd po asfalcie szybko osiągam prędkość 60 km/h i w tym momencie czuję że z rowerem dzieje się coś złego,kierownica wpada w takie wibrację że na zakręcie prawie wypadam z drogi,panika,duża prędkość asfalt to nie jest dobre połączenie,myślę spokojnie tylko to cię uratuje z niechybnym spotkaniem się z asfaltem i długą rehabilitacją,powoli zatrzymuje rower,pierwsza myśl,pękła rama krótkie oględziny i nic,poluzowało się koło i co też wszystko ok. może opona,nie to też nie to,ryzykuje wsiadam na rower,widzę jak ze czterdzieści osób mnie mija,nagle za moimi plecami kraksa,ludzie lecą do rowu normalnie masakra,na szczęście jest na miejscu ratownik,widać org. spodziewał się że w tym miejscu może być nieciekawie.Widząc że jest pomoc,wsiadam na rower i próbuje gonić to co straciłem,lecz cały obaw co było przyczyną takiego zachowania roweru,myślę cóż co ma być to będzie.Gonie ile tylko mam pary w nogach,podczepiam się na koło i do przodu,dojeżdżam do zjazdu w dół po trawie naciskam na pedały,jak ma coś się stać z rowerem to niech to będzie teraz,lądowanie na trawie nie powinno być bolesne:)Okazało się że nic się nie wydarzyło,późniejsze zjazdy po asfalcie też wszystko dobrze.Jak dobrze to dobrze,na gdzieś 30 km. wsiadłem na koło uczestnikowi z nr.423 i tak z nim dojechałem do mety,a właściwie to mnie dowiózł,ponieważ nie mogłem dać mu dobrej zmiany,gdyż pogoń za straconą pozycją mnie wykończyła i jak wyszedłem na prowadzenie to zaraz tempo spadało.
Decyzja o przejściu na dystans FAN była jednak dobra,fajna zabawa w ściganie rywalizacja z zawodnikami przez cały czas wyścigu,daje naprawdę satysfakcję.
Czas jazdy bardzo nieoficjalny licznik przestał mi działać po tym jak zsuną się magnes,a pulsometr włączyłem już po starcie i wyłączyłem z opóźnieniem na mecie.
Wyniki uzupełnię jak będą dostępne na stronie maratonu
- DST 42.00km
- Teren 30.00km
- Czas 02:00
- VAVG 21.00km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 190 (103%)
- HRavg 176 ( 95%)
- Kalorie 2166kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 kwietnia 2011
Kategoria maraton mtb
ŚLR Daleszyce 2011
Zacznę do tego że cała zima przepracowana na trenażerze,wstawałem o czwartej,treningi sobie rozpisywałem,liczyłem że to to wszystko da razultat w postaci lepszego kopyta,a tu Daleszyce,pierwszy maraton dystans długi,do rozjazdu rewelka dobrze szło,bez zapaści,no ale potem to zaczęła się rzeźnia,próba utrzymania się z innymi zawodnikami kończyła się 101 HRmax trochę człowiek pojechał,ale..no właśnie to ale,w swoim tempie podjeżdżałem górki które w tamtym roku wchodziłem z buta,może coś te treningi przyniosły,tyle że moje tempo to takie żółwie i tutaj trzeba coś zmienić.Następny maraton pojadę krótki i zobaczę jak pójdzie.
Na koniec dodam że maraton rewelka,mało błota jak na ŚLR,do tego,niesamowite zjazdy o podjazdach nie wspomnę:)pogoda też dopisała,było akurat,tak żeby człowiek się nie zagotował,no i piękne tereny świętokrzyskiego.
Oficjalne wyniki z maratonu:
czas ukończenia- 5h.53min.10sek.
miejsce w kat.masters m-3 - 36/38
miejsce open-137/141
Na koniec dodam że maraton rewelka,mało błota jak na ŚLR,do tego,niesamowite zjazdy o podjazdach nie wspomnę:)pogoda też dopisała,było akurat,tak żeby człowiek się nie zagotował,no i piękne tereny świętokrzyskiego.
Oficjalne wyniki z maratonu:
czas ukończenia- 5h.53min.10sek.
miejsce w kat.masters m-3 - 36/38
miejsce open-137/141
- DST 73.50km
- Teren 58.00km
- Czas 05:55
- VAVG 12.42km/h
- VMAX 55.43km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 190 (103%)
- HRavg 167 ( 90%)
- Kalorie 5775kcal
- Podjazdy 1400m
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 września 2010
Kategoria maraton mtb
maraton-Kielce-finał
ciężki maratom jak to na ŚLR,jeszce dużo pracy mnie czeka,pozytyw- 7 maratonów master ukończonych,teraz tylko w przyszłym roku czas poprawić;)
- DST 54.00km
- Teren 50.00km
- Czas 04:55
- VAVG 10.98km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 192 (104%)
- HRavg 171 ( 92%)
- Kalorie 4949kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 sierpnia 2010
Kategoria maraton mtb
zawody-Nowa Słupia
ciężki maraton,najdłuższy czas jazdy,czegoś brakło,jedynym pocieszeniem jest ukończenie długiego dystansu a były chwile zwatpienia czy dobrze że zrobiłe jadac długi,cóż ostati będą pierwszymi;)
- DST 59.00km
- Teren 50.00km
- Czas 05:30
- VAVG 10.73km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 189 (102%)
- HRavg 164 ( 89%)
- Kalorie 5300kcal
- Aktywność Jazda na rowerze