Szosowa wycieczka,po dwóch tygodniach bez roweru(trzeba było wyleczyć kontuzje).
Jazda raczej spokojna,tylko końcówka trochę mocniejsza,po prostu nie mogłem sobie podarować lekkiej zadyszki,którą zresztą zafundował mi kolega Marcin:)
Po dwóch tygodniach przerwy w pedałowaniu,odczułem w nogach przejechany dystans.

W dniu dzisiejszym zdecydowałem się na wyjazd w teren,przekonał mnie do tego kolega Marcin,a do tego pojechałem pierwszy raz w grupie z "góralami" z pod kasztanów.
Pogoda w dniu dzisiejszym rewelacyjna,piękne słońce choć jak wyszedłem z domu to trochę czułem niską temperaturę.
Wyjazd rewelacyjny,jazda w grupie jest dużo bardziej przyjemna niż samotne kręcenie,jechaliśmy częściowo po trasach Mazovi,a częściowo to spontan,jazda spokojna choć trzeba przyznać że końcówka już była dość szybka,Wlaen mówił że to pęd do wodopoju(czyt.Fred),oczywiście poznałem również wspomnianego Freda i też skorzystałem z "wodopoju";)Wszystko to dzięki Walenowi.Jazda fajna z rewelacyjnym zakończeniem.

Dziś planowo spokojna wycieczka,ale na kręcenie umówiłem się z kolegą Tomaszem,no i "rumakowanie się skończyło";)Tomek dał taki luz że moje tętno wyskoczyło ponad 100%HRmax,taki to luzik jesienny,ale to cała jazda z Gregorym:))

silny wiatr,zimno a do tego jeszcze deszcz..

Piękna pogoda na jesienne wycieczki,tylko ten wiatr...